Dla mnie sprawa jest prosta – albo religioznawstwo, na którym nie wystawia się na piedestał żadnego wyznania, tylko każde jest traktowane na równi z pozostałymi, albo niech ten przedmiot wyjeżdża ze szkoły w tempie ekspresowym, a kasa niech pójdzie na zajęcia wyrównawcze. W końcu coraz więcej dzieciaków ma problemy z matmą, co się kończy tak, że uzyskanie marnych 30% na maturze dla niektórych jest wyczynem takim, jakim dla mnie byłoby wstanie na nogi i poruszanie się o własnych siłach. A poruszam się na wózku.
↧